sobota, 21 czerwca 2014

#11.

Przez dwa ostatnie dni odwiedzałam blogi dziewcząt z całej Polski, w różnym wieku, piszących o różnych kwestiach. Myślałam sobie wtedy: gdzie ja się pcham z tymi swoimi wypocinami? Kto przecież zainteresuje się postem, w którym będę opisywała co wyprawia ze mną tęsknota. Sam Yasin powiedział mi, że lepiej skupić się na jakichś konkretnych pomysłach na posty. Była to trafna uwaga, którą wzięłam sobie do głowy.

Szukając tematu, pomysłu na post, który właśnie tworzę, wyliczałam na palcach dłoni: zestawienie książek, filmów, może jakiś przepis, coś o kulturze i tradycjach w Turcji... Jednak nic, z tego, co przyszło mi na myśl nie zainteresowało samej mnie na tyle, żeby się tym zająć. 
Skąd dziewczyny, piszące blogi, biorą te wszystkie pomysły? Może to ja jestem mało kreatywna, mało pomysłowa, i stąd taka luka u mnie w głowie?

Zostałam zatem bez żadnej przewodniej myśli. 
Na początek, zaskakująco banalnie, opowiem o swoich planach na wakacje. 

Zamierzałam pojechać na Letnią Grand Prix w skokach narciarskich do Wisły. Jeśli akredytacja dziennikarska zostanie mi przyznana - postaram się tam być choćby na jeden dzień, na jeden konkurs. Naczelny mi zaufał i we mnie uwierzył. Z grona 30 osób wybrał mnie jako jedną z trzech, które zostały zgłoszone do procesu akredytacyjnego. Ktoś inny przecież mógłby być tam za mnie, z tym kawałkiem plastiku na szyi, który daje przepustkę do zawodników, trenerów i innych miejsc/osób, na które kibic z trybun nie ma dostępu. 

Całą swoją uwagę muszę skupić na Turcji. Niestety, łatwo się mówi, trudno wykonuje. Moje CV zostało wysłane do około 20 potencjalnych pracodawców. Jak dotąd - telefon leży i milczy. A i skrzynka mailowa nie pęka w szwach. 
Niestety, Turcja nie jest tak łatwą sprawą, jaką się wydaje być. Na sam przelot potrzebuję około 1300 zł. Dodatkowo - paszport, ubezpieczenie i wiza. 
Jest też dodatkowy plan, awaryjny taki, jeśli, mimo wszystko, nie uda się mi tam dotrzeć. Yasin wymyślił, że w takim, niestety - najgorszym, wypadku, spotkamy się we Lwowie. Wyjdzie mnie to taniej, bo tylko około 500 zł. A i on nie ma obowiązku posiadania wizy, przy wjeździe na Ukrainę. 
Marna opcja, ale zawsze coś. 
Na chwilę obecną - nie poddaję się jeszcze, postaram się powalczyć. Może szczęście się do mnie na chwilę uśmiechnie...




Siedzę sobie i wcinam rodzynki w czekoladzie. Za oknem szaro, buro i popielato w jednym. W pokoju obok przekrzykują się komentatorzy meczu Niemcy - Ghana. Pamiętam, kiedyś miałam przez chwilę kolegę z Ghany. Byliśmy znajomymi na Facebooku. Dodawał zdjęcia słomianych chat i siebie pozawijanego w kolorowe chusty od czubka głowy po bose stopy.

Dzisiaj wysłałam sms'a do koleżanki, czy idzie ze mną do Biedronki po wodę. Ta odpisała mi, że jest właśnie w drodze do Holandii. Niby rozmawiasz z człowiekiem codziennie, a tak naprawdę - i tak nic o nim nie wiesz.
Zaskakujące jest to, że teraz z dziewczyną, z którą przyjaźniłam się od 2 klasy podstawówki aż po sam koniec gimnazjum, łączy mnie jedynie rzucone przelotnie "cześć" na ulicy. Tak, tak, wiem - dorosłość, własne życie, własne drogi. Ale... bez przesady. Chyba zawsze lepiej jest mieć gdzieś obok nas kogoś, kto znajdzie chwilę, by posłuchać, jak minął nam dzień, co nas zasmuciło, zdenerwowało, zachwyciło, uradowało. Chyba dobrze jest mieć taką osobę, do której możesz zadzwonić z pytaniem "hej, Zosia, słuchaj, ile ja mam tych jajek wrzucić na ciasto do tej kruszonki?". Albo kto poleci Ci dobrą książkę do poczytania w długie jesienne wieczory. Kogoś, kto będzie Twoim przyjacielem na lata. Niezależnie od upływu czasu i zmian, które w życiu następują. Przecież człowiek zawsze potrzebował będzie drugiego człowieka. A z przyjaźni się nie wyrasta. Prawda?


***

4 komentarze:

  1. Przypomniało mi się "Werka, ale jak ja mam zrobić te pierogi?" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Danka kurde... Ta ostatnia część o przyjaźni, dorosłości... mamy takie same problemy, wątpliwości. Jakoś mnie ta końcówka poruszyła wewnętrznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie gada się z kims codziennie a tak naprawde o drugiej osobie nic nie wiesz... Smutne ale prawdziwe ..

    http://feelingsdonotplay.blogspot.com/2014/06/nie-od-jutra-od-teraz.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie martw się pomysły na bloga same przyjdą, czasem sama mi ich brakuje.
    Świetnie piszesz dlatego z przyjemnością się Ciebie czyta. Niestety pamiętaj, że nie każdy przeczyta tak długą notkę, ludzie są zbyt leniwi..
    Od teraz jestem Twoją stałą czytelniczką.
    www.jestem-toska.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń